piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 17

Uczymy się na błędach, tak to prawda, ale czy nie byłoby łatwiej posiadać całą wiedzę życiową od razu? Wtedy oszczędzilibyśmy sobie cierpienia, krzywd, łez. Byłoby łatwiej zrozumieć to co dziś jest dla nas nie zrozumiałe. Życie byłoby łatwiejsze, ale wtedy nie nazywałoby się życiem...
   Nie pierwszy raz obudziłam się cała drętwa. Kark dawał siwe znaki, że potrzebuję miękkiej poduszki na której mógłby odpocząć. Bolał mnie okropnie. Zanim się zorientowałam, siedziałam wciąż na nie zbyt wygodnym krześle w kuchni. Wyglądało na to, że noc spędziłam romantycznie w kuchni. Prychnęłam. Chwyciłam się za szyje po czym zaczęłam ją rozmasowywać. Au. Zeskoczyłam chwiejnie z krzesełka po czym stanęłam na twardej powierzchni. Zakręciło mi się w głowie. Dopiero wtedy poczułam jak bardzo jest mi nie dobrze. Miałam wrażenie, że głowa zaraz pęknie. Niechlujnie stanęłam na przeciw lodówki z której wyciągnęłam mleko. Rozlewając co nie co na blat, wlałam je do szklanki i pogrążyłam się w mlecznej rozkoszy. Wszystko smakowało inaczej niż powinno. Nagle poczułam uciążliwe pieczenie w oczach. Nieubłaganie po policzku spłynęło kilka par, łez.
- Angie? - usłyszałam zza pleców. Instynktownie odwróciłam się w stronę mojego wołącza. Ku moim oczom stała tam Violetta ze swoją rozczarowaną miną na twarzy i biało - niebieskiej pidżamie. Widząc ją od razu odwróciłam się w drugą stronę po czym wytarłam powieki i znowu stanęłam na przeciw niej.
- Cześć, Vilu. Co tam u Ciebie? W porządku? To dobrze. U mnie? U mnie też. Jadłaś już śniadanie? Chcesz trochę mleka? Nie, a to szkoda. A może chcesz? Naleje Ci na wszelki wypadek. Jak w Studio? A propo Studio, rozmawiałam z Pablo i chcemy zorganizować nowy projekt w którym
- Angie...
- Nie słyszałaś? A więc Ci opowiem. Będzie on polegał na - próbowałam zrobić wszystko aby tylko nie dać dojść Violettcie do słowa. Jestem jej autorytetem i nie mogę sprawić aby zobaczyła mnie w takim stanie.
- Angie... - mówiąc moje imię podeszła do mnie i chwyciła mnie za dłonie. - Dlaczego to zrobiłaś?
- Nie wiem o czym mówisz. Kompletnie nie wiem o czym mówisz. Ładna dziś pogoda, masz ochotę na
- Angie, znam Cię. Nie zmieniaj tematu. Po za tym rozmawiałam z tatą i
- Rozmawiałaś z tatą? Co powiedział? Coś mówił o mnie?
- Tak. Mówił wiele rzeczy. Nie rozumiem, pokłóciliście się? - widząc oczy siostrzenicy ciężko westchnęłam. Siadłam ciężko na krześle a Violetta tuż na przeciwko mnie. - Co się stało?
- Właśnie nic się nie stało. Poszliśmy na ten spacer, miło spędziliśmy czas potem wróciłam do domu i
- I?
- I nic. Posiedziałam trochę z twoim wujkiem, wypiliśmy lampkę wina no i wtedy Twój tata wszedł i jak zwykle coś sobie uroił. I jest mi z tym źle. Jest mi bardzo źle. Pewnie nie chcę mnie widzieć i jest na mnie okropnie wściekły a ja nienawidzę jak on się wścieka. Ma wtedy taki okropny wyraz twarzy, te brwi i mam go wtedy ochotę rozszarpać po prostu, natomiast jak widzę, że jest na mnie zly to jednocześnie mam zamiar przeprosić go na kolanach, ale nie mogę.
- Dlaczego nie możesz?
- Zbyt bardzo go kocham, zbyt bardzo go kocham aby móc okazywać słabość przy nim. - każde słowo jakie wypowiedziałam w stronę Violetty było przepełnione szczerością.
- Idź z nim porozmawiać, Angie. - słysząc radę Violetty od razu zaczęłam zaprzeczać.
- Nie, nie, nie. Nie, Vilu. Twój tata nie chcę ze mną rozmawiać i pewnie znając go nie chcę mnie widzieć, kto wie może i nie chcę mnie znać. Jak pójdę do niego pewnie zacznie mi mówić, że nie powinnam przychodzić  i że jest na mnie zły i że jestem najgorszą osobą na świecie. A ja go tak bardzo kocham i naprawdę miałam nadzieje, ze wszystko będzie wspaniale tym czasem
- Angie... Angie... - mimo upomnień siostrzenicy ja lamentowałam dalej. Ta natomiast zaczęła robić śmieszne miny i wskazywać lekko palcem.
- Nie chcę abyśmy się oddalili od siebie. Cierpię jak jest z dala od mnie, tak jak teraz. Co? Co się dzieje? Violetta, ale masz minę. Haha, co ty robisz? - mówiąc to poczułam nagle czyjąś dłoń na moim barku.
- Violetta, zostawisz nas samych. - usłyszałam zza pleców. Lekko drygnęłam czując przyjemny, ciepły oddech na szyi. Violetta jedynie wytrzeszczyła ząbki po czym wyszła unosząc brew. Zostaliśmy sami. Odwróciłam się nie pewnie w stronę Germana i oparłam się tyłem o blat. Ujrzałam jego cudowny uśmiech i hipnotyzujące czekoladowe oczy które sprawiały, że byłam w stanie się rozpłynąć.
- Słyszałeś? - spytałam lekko zdezorientowana. German przybliżył się do mnie przyciskając mnie do blatu swoim ciałem po czym objął w tali.
- Jak sądzisz? - spytał swoim aksamitnym głosem. Lekko westchnęłam zaciągając się jego zapachem. Nie minęła sekunda a ja już byłam w objęciach mojego ukochanego.
- Dobrze wiesz, że nigdy bym cię nie zdradziła. - szepnęłam delikatnie pogrążona w uścisku Germana.
- Wiem. Przepraszam. - po tych słowach, połączyliśmy się w delikatnym pocałunku. Odrywając się od siebie dojrzałam Rajmundo który stał w progu.
- Aww, jak słodko. Moje gołąbeczki znowu razem. - te słowa wypłynęły z ust młodego inżyniera. German parsknął do mnie po czym podszedł do kuzyna i lekko poklepał go po barku.
- Hah, tak. Zawsze razem. - mówiąc to wciąż obejmował mnie w talli. - Raj, przepraszam Cię za wczoraj, już wszystko wyjaśnione. - słysząc to, Rajmundo spojrzał na mnie pytająco a ja potwierdziłam słowa mojego kochanego kiwając głową.
- To dobrze. Wiesz dobrze kuzynie, że jestem dobrym Twoim przyjacielem i nigdy nie odbębnił ci kobitki mój drogi. - uniosłam brwi do góry. - Nawet takiej kobitki.
- Jakiej? - spytał German po czym zaśmiał się i ponownie poklepał Rajmundo po plecach, tym razem trochę mocniej. Lekko ssyknęłam sama do siebie. German mrugnął w moją stronę po czym pożegnał nas tłumacząc, że ma coś do załatwienia.
- Co takiego mu powiedziałaś, że jest taki w skowronkach? - słysząc pytanie Rajmundo wzruszyłam ramionami.
- Nic mu nie powiedziałam. A nie chcę z Tobą rozmawiać. Przepraszam. - mówiąc to udałam się w stronę mojej sypialni. Spojrzałam nie pewnie na zegarek. Byłam spóźniona do Studio. Szybko przebrałam się w nowe ubrania i nie czekając na siostrzenice udałam się do pracy. Ze strzelin uczelni wydobywała się przecudowna muzyka. Od razu miałam ochotę zacząć lekcje z uczniami. Nie zastanawiając udałam się do pokoju nauczycielskiego aby przywitać się z pracownikami a przy okazji wziąć zapasową teczkę.
- O Angie jak dobrze, że jesteś. - usłyszałam od razu po wejściu.
- Cześć, cześć! Też... - ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam mojego przyjaciela, ale nie tylko jego. Sterczał on nad drobną osóbką która siedziała przy stole. Była to dziewczynka z rozpuszczonymi włosami które zakrywały jej twarz. Płakała. Nie było mi trudno ją rozpoznać. - Lucia?
Dziewczynka dygnęła i odwróciła się w moją stronę. Dopiero teraz zobaczyłam jej smutne, zapłakane oczy. W głowie miałam milion pytań, co się stało? Co ona tu robi? Nie mogłam nic powiedzieć.
- Angie... - wyszlochała dziesięciolatka po czym podbiegła do mnie. Nie zastanawiając się objęłam dziewczynkę. Dygotała, była strasznie zdenerwowana.
- Lucia. Co się stało, maleńka? Lucia, nie płacz, kochanie. Co się dzieje? - ostatnie pytanie skierowałam do przyjaciela którego mina wskazywała na to, że wie tyle co ja.  - Już dobrze, już dobrze. - próbowałam uspokoić maleńką. Pablo pokazywał mi znaki, że lepiej jeżeli wyjdzie. Zgodziłam się na to. Być może lepiej będzie mi się dało porozmawiać sam na sam z Lucia niż przy kimś. Po dłuższej chwili, dziewczynka odeszła od mnie. Zaparzyłam herbatę i siadłam tuż koło niej. Twarz miała zaczerwienioną a oczy wilgotne i napuchnięte. Chwyciłam nogi od krzesełka na którym siedziała i bez żadnej trudności przysunęłam bliżej siebie. Ujęłam delikatnie zimną dłoń dziesięciolatki. Spojrzała na mnie.
- Opowiesz mi co się stało? - spytałam zakładając za jej ucho kosmyk włosów które opadały jej na twarz. Delikatnie musnęłam opuszkami palców jej zaczerwienione policzko.
- Przepraszam. - jęknęła. Uniosłam brwi po czym uścisnęłam jej rączkę.
- Za co przepraszasz? - spytałam dając jej więcej otuchy. Dziewczynka spuściła karnie głowę.
- Nie powinnam tu przyjść, za to przepraszam. Nie powinnam zabierać ci czasu i robić kłopotów. Lepiej jak już pójdę. - mówiąc to zeskoczyła z krzesełka.
- Nie, nie aniołku, zostań. - chwyciłam ją lekko za ramię. Lucia nagle krzyknęła. Zdziwiona odskoczyłam od dziesięciolatki. Dziewczynka odruchowo przyłożyła dłoń do ramienia. - Lucia... zrobiłam ci krzywdę? Kochana, nie chciałam. Pokaż, zobaczę.
- Nie, nie. - Lucia drygnęła przerażona po czym udała się w stronę drzwi.
- Lucia, podejdź do mnie. Proszę. - dziewczynka posłusznie podeszła wciąż nie puszczając ramienia. Delikatnie opuściłam dłoń dziewczynki i podwinęłam rękaw od koszuli. To co zobaczyłam mną wstrząsnęło. Ku moim oczom ujrzałam dość dużego siniaka który pokrywał większą część ramienia dziewczynki. - Lucia? Co to jest?  - Potknęłam się. - wiedziałam, że kłamię. Ta rana nie wyglądała jak z potknięcia a Lucia była przerażona, odwróciła głowę.
- Nie kłam. Lucia powiedz mi, czy ktoś cię bije? -  dziesięciolatka chwilę nie patrzyła na mnie, ale w którymś momencie ponownie ujrzałam jej śliczne oczy. Wargi były opuszczone a w oczach widziałam strach. Już nie płakała, teraz się bała. Nic nie mówiła, jej oczy same mówiły za siebie. Co parę chwil zaprzeczała huśtając lekko główką na boki. - Lucia... kochanie, powiedz mi. - po policzku dziewczynki znowu skapnęła łza. Dziesięciolatka ponownie się do mnie przytuliła. Była taka malutka i bezbronna. Dosięgała mi jedynie do bioder. Obejmując ją kucnęłam przy niej i pocałowałam jej policzek. - Co się dzieje?
Nieśmiało odgarnęła włoski.
- Potknęłam się jak wracałam... - dziewczynka znów spuściła głowę. Nie chciałam tego słuchać. Ujęłam delikatnie jej bródkę i uniosłam do góry. Znów zaczynała płakać, ale z jej twarzy było widać wyparcie. Nie chciała okazywać strachu, bólu, smutku i cierpienia. Ponownie dotknęłam jej policzka. Postanowiłam, że nie będę drążyć tematu, nie powinnam. - Dlaczego mi nie wierzysz, Angie. Nie okłamałabym cię.
- Wiem. Wierzę ci, wierzę ci, ale wiesz kochana, że możesz mi ufać, tak?
- Tak. - dziewczynka ponownie mnie przytuliła. Była rozgrzana.
- Dobrze się czujesz? Masz gorączkę... - dotknęłam czoła maleńkiej. Ciepło biło od jej ciała. Nagle z wyziębionej postawy, opadała z gorąca.
- Trochę źle się czuję. Zaprowadzisz mnie z powrotem? - spytała.
- Jasne. Jutro cię jeszcze odwiedzę i opowiesz mi o tym potknięciu. - uniosłam potwierdzająco brwi po czym zabrałam torebkę i ujęłam dłoń mojej malutkiej.
W drodze do ośrodka bacznie przyglądałam się Lucii. Miała smutne oczy a z każdym krokiem bliżej domu dziecka stawała się bardziej przerażona.
- Na pewno mam iść? - spytałam będąc już w pokoju dziesięciolatki. Dziewczynka wskoczyła na łożko.
- Ja tego nie chcę, ale powinnaś. - oznajmiła patrząc w okno. Podeszłam do niej i ucałowałam jej pogrążony rumieńcem policzek.
- Masz rację. Twoja pani obiecała, że przyniesie ci lekarstwa i poczujesz się lepiej. - pogłaskałam ją lekko po główce. Dziewczynka podziękowała mi swoim spojrzeniem. Po krótkim pożegnaniu udałam się w stronę drzwi.
- Angie... - usłyszałam cichy szept. Odwróciłam się w stronę dziewczynki. - Bo ja dzisiaj płakałam i przyszłam do ciebie bo się bałam... - słysząc to podbiegłam do Luci.
- Czego się bałaś? - spytałam wyraźnie zainteresowana i przestraszona. Nagle oczy Luci skupiły się na czymś za mną. Cała jej twarz zszarzała. Odwróciłam się aby zobaczyć co przykuło jej uwagę. Za mną stała jej wychowawczyni. To normalne, że wychowawcy chcą wiedzieć jak przebiegają spotkania swoich podopiecznych i to z obcymi. Ponownie odwróciłam się w stronę Luci. - Dlaczego się ba
- bawiłam z tym pieskiem? Przepraszam, Angie. Już nie będę dotykać nie znajomych zwierzątek. - słysząc słowa dziewczynki wyraźnie byłam zaskoczona. Z jej twarzy zrozumiałam wszystko. Nie chciała rozmawiać przy opiekunce. Postanowiłam nie drążyć tematu.
- Powinna już pani pójść. - usłyszałam zza pleców. Pokiwałam głową. Pożegnałam się z moją małą towarzyszką i wyszłam.
Całą drogę do domu rozmyślałam nad tym siniakiem, nad zachowaniem Luci nad wszystkim, nad wszystkim co z nią związane. Jej oczy były przepełnione strachem jak zobaczyła tą wychowawczynią. Czego się bała? Jak znalazła się w Studio? Dlaczego płakała? Wszystko przepełniało mnie strachem, ale wiedziałam jedno. Nie pozostawię tego dopóki nie dowiem się co dzieje się w tym ośrodku.
______________________________
Koniec? Koniec.
Przepraszam, że tak długo nic nie opublikowałam, nie byłam w stanie!
Rozdział w miarę krótki, ponieważ wczorajszego wieczora napisałam coś wartego waszej uwagi aż tu nagle badabumc i niespodzianka, wszystko co napisałam usunęło się. Napisałam w skrócie to co wczoraj. Wybaczcie, ale mam nadzieje, że i to wam się spodoba.
Liczę na komentarze!
Besos
Lika.

8 komentarzy:

  1. Hej! :D
    Świetny rozdział. Kurde, na początku podczas rozmowy Violki z Angie cały czas w głowie powtarzałam: "German, zawsze podsłuchujesz, a teraz cię wcięło, kiedy byś się przydał." XD I bam! Przychodzi Sietota. ♡
    Lucia. ♡ Szkoda mi jej, kochana.
    Świetny, cudowny, wspaniały. :*
    Pozdrawiam i czekam na 18! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mr.serduszko : Śliczne *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Buenos Dias Muchcacjos Hola Señores y Señoritas... dobra dosyć wstępu.
    Nie skomentowałam żadnego rozdziału- tak jestem okropna (a tak serio leniwa).
    Okej, okej Lucia Saramego, i pewnie znowu wpadła na tych gówniarzy. Ta, ta za bardzo się wczuwam, to wiem. Ale to czyni mnie potencjalną czytelniczką!
    Kaman, dalej... a ja bym chciała jakiś romasik Raj może razem z Olgą... ZNACZY ANGIE, ANGIE. Złe przyciski na klawiaturze.
    Germangie takie słodkie, że aż bleeeeee. Ale po prostu soł słiiiitaśnie. Co oznacza, że niedługo coś się stanie - albo dobrego albo mega mega mega so big big bigger złego.
    Violka mnie wkurw....wkurza. Może dlatego, że ma 17 lat, a 17 lat miała w drugim sezonie, a drugiego sezonu chyba nikt nie lubi przez (gdyby nie polubiła esmeble to by było inaczej!)
    Ogólnie jestem #TeamRajmundoAndOlg... ZNOWU ZŁE PRZYCISKI! #TeamRajmundoAndAngie!
    Pozdro, będę starać się komentować!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super czekam na next :D Wies to dziwne, teraz bardziej mnie ciekawi Lucia niż Germangie xD A gdy Angie powiedziała to Lucia to myślałam, że to Lucia Gil xD Heh ,)

    OdpowiedzUsuń
  5. Germangie takie abxtsgsudb *o*
    Tak się cieszę, że ich pogodziłaś :D
    Czytając to miałam banana na twarzy :D
    I Lucia, jak dodałas to zdjęcie dziewczynki, to właśnie tak ją sobie wyobrażałam, taka mała, bezbronna etc.. :D
    Nie wierze że ona jest bita przez tą wychowawczynie..
    Znaczy jeszcze nie wiadomo dokładnie czy ten no, ale tak mi się wydaje :/
    Jak na to wpadłaś? :o
    Ah ciekawi mnie dalszy ciąg :-)
    No nic, pożyjemy-zobaczymy!
    Pozostaje nam (czytelnikom) teraz tylko czekać na next :D
    Beso:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale świetny rozdział , jeju *-*
    Zapraszam też do mnie
    o Germangie
    http://life-angeles-germangie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń