Lekki wiatr rozwiewał kłębki mych włosów. Po paru chwilach w drodze do Studio straciłam Violette z oczu. Ona jak zwykle szybkim tępem szła przed siebie, ja musiałam biegnąć za nią. Natomiast i tak nie dogoniłam jej krokom. Niby taka malutka a jednak.
Widząc ich emocje podczas śpiewania nie mogłam się powstrzymać od nie okazywania jakich kolwiek uczuć. Moja podświadomość mówiła mi, że nie jest dla nich obojętna, że tęsknili, że bardzo ich na mnie zależy. Nagle ktoś objął mnie w tali od tyłu. Obróciłam się a tam zastałam Pablo. Spojrzałam mu prosto w jego wzruszone oczy. Odrazu żuciłam się mu w objęcia. Niespodziewanie uczniowie otoczyli nas nie przestawając śpiewać. Nie chcialam żeby Pablo mnie puszczał. Tak bardzo się za nim stęskniłam. We Francji nie miał mnie kto przytulić, pocieszyć, wesprzeć. Mimo rozmów telefonicznych brakowało mi go i to bardziej niż myslałam. Jego objęcia uspokoiły mnie i to tak jak nigdy w życiu. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek będę tak czuła. Uczniowie nadal nie przestawali śpiewać. Zobaczyłam w tle innych uczniów trzymających w rękach transparenty z napisami 'Witaj w domu Angie' lub 'Znowu razem, kochamy cię Angie'. Ja i Pablo zakończyliśmy nasz uścisk a uczniowie przestali śpiewać. Wszyscy rzucili się na mnie w uścisk a ja nie potrafilam ich odpchnąć, tylko objęłam ich wszystkich razem. Nasz wspólny uścisk zjednoczył nas wszystkich, uczniów z nauczycielami. Nie sądziłam, że jesteśmy tak blisko. Wkońcu to Studio On Beat, tu wszystko mogło się zdarzyć w niespodziewanych momentach. Po dłuższej chwili powitań wszyscy ustawili się w krąg i spoglądali na mnie.
- Jejku, nie mogę w to uwierzyć! To co teraz dla mnie zrobiliście, jest piękne, cudowne! Kocham was, wiecie? - mówiąc ostatnie słowa wszyscy czule uśmiechnęli się w moją stronę i zaczeli klaskać. - Dziękuje wam za wszystko kochanii!- po opowiedzeniu uczniom jak było we Francji, o mojej karierze i o wszystkich przygodach miałam chwile spokoju. Udałam się do pokoju nauczycielskiego i zaparzyłam kawe. Nagle do pokoju wszedł Pablo z Gregorio. Lekko podenerwowani jak to mieli w zwyczaju kłócili się.
- Co się znowu stało? - spytałam słodząc kawe. - Tak długo mnie nie było a wy nadal się kłócicie. - uniosłam filiżanke do góry i przyłążyłam do ust.
- Chodzi o Diego! - oznajmił Pablo - Nie możesz dawać mu specjalnego traktowania, dlatego, że jest twoim synem!- odparł do Gregoria. Słysząc te słowa zakrztusiłam się i odłożyłam filiżankę.
- Syn?! - odsktusiłam.
- Mam dość tego, że czepiasz się mojego syna! Nie masz prawa tak o nim mówić! - mówiąc te słowa Gregorio wyszedł zatrzaskując drzwi tak mocno że nawet z mojej filiżanki wylały się krople kawy.
- Widać, że wiele mnie ominęło. - odparlam poczym wstałam w strone Pablo który opierał ręką się o stół.
- Wiele się zmieniło od twojego odejścia... - oznajmił poczym stanął naprzeciwko mnie blisko. Czule się uśmiechnął i lekko zaśmiał. - Albo ja urosłem, albo ty zmalałaś. - słysząc te słowa parsknęłam śmiechem.
- Nieee, poprostu nie mam dziś szpilek. - odparłam. Pablo czule uśmiechnął się i zbliżył się do mnie.
- Zawsze potrafiłaś mnie rozbawić. - oznajmił. Jego pogląd spoglądania na mnie nie zmienił się.
- Wygląda na to, że nie wszystko się zmieniło. - odparłam a on objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Zbliżył się do mnie bardziej tak, że nie wiedziałam co powiedzieć. - Ehmm, Pablo... - oznajmiłam szeptem bo tylko te słowa zdąrzyłam wyktusić.
- Angie, pozwól. - odparł również szeptem. Jego wargi zbliżały się i były tak blisko, że czułam każdy jego oddech a on mój. Spoglądałam prosto w jego oczy i nie potrafiłam się oddalić mimo tego jakbym bardzo chciała. Nagle ktoś stanął w progu nie zauważalnie.
- Eee? Przepraszam, nie chciałem przeszkodzić. - oznajmił mężyczna który przyglądał się nam. Obróciłam się w jego strone uwalniając się z uchwytu Pablo. - Angie? - spytał z uśmiechem na twarzy.
- Bongurjno? - odparlam. Tym mężczyzną był Francus którego poznałam w samolocie.
- Yyy, chyba czegoś nie rozumiem, to wy się znacie?- spytał Pablo.
- Oczywiście! Jakbym nie mógł w swoim życiu nie poznać tej pięknej ladies [czyt. lejdis] byłbym wtedy nie szcześliwy. - oznajmił. Slysząc te słowa zaśmiałam się. Bongurjno uśmiechnął się w moją strone.
- Co ty tu robisz? - spytałam, żeby jak najszybciej przerwać te komplementy.
- Bongurjno Falverunio jest nowym nauczycielem interperetacji muzycznej. - oznajmił Pablo.
- Proszę? Jak to? Myślałam, że jak narazie jest to moja działka. - odparłam.
- Tak, to prawda, lecz on będzie się zajmowałam głównie dodatkowymi zajęciami. - powiedział.
- Oczywiście! Nie odebrałbym ci zajęć, tak ogólnie to nie wiedziałem, że ty tu pracujesz. - oznajmił.
- Nie nic się nie stało! Miło będzie wspólnie pracować. - odparłam i uścisnęłam dłoń Bongurjno. Widok wyrazu twarzy Pablo nie był zadawalający.
__________________________________
Witam was kochani :)
Przepraszam was, że tak długo nie napisałam, żadnego rozdziału [złe zwyczaje xd]
Mam nadzieje, że podobało się wam :)
Pozdrawiam z uściskami :*
Komentujcie *o*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz