Życie jest życiem i nic na to nie poradzimy. Z dnia na dzień nie ważne jakbyśmy chcieli to i tak nie zawsze wszysto nam będzie szło po naszej myśli. Lecz mimo tego ważne są emocje i jakie mamy odczucia.
Po zapoznaniu się z nowym nauczycielem wyszłam ze Studio. Przysiadłam na ławce w parku i zaczęłam rozmyślać. Zachowanie moje i Pablo w pokoju nauczycielskim. Zdziwił mnie fakt, że nie potrafiłam z tym walczyć, że gdyby nie Bongurjno on by mnie pocałował, a ja? Pewnie odwzajemniałabym łapczywie każdy uchwyt mych ust. Bardzo się wtedy denerwowałam, nie wiedziałam do czego by doszło. Czyżbym bała się, że coś między nami zaiskrzy? Doszłam do wniosku, że Pablo nadal mnie kocha, ale co z Germanem?
Po moich rozmyśleniach zorientowałam się, że straciłam poczucie czasu. Szybko pobiegłam do domu aby zastać jeszcze Violette przed kolacje, mamy wiele zaległości jeśli chodzi o lekcje. Po drodze wstąpiłam do budki z fastfudami, ale postanowiłam, że ewentualnie zamówimy z siostrzenicą pizze. Mineło kilka chwil a ja już stałam pod drzwiami domu.
- Ehh, znowu zapomniałam kluczy! - oznajmiłam po czym weszłam tylnimi drzwiami, zawsze były otwarte. Podeszłam do drzwi po czym chwyciłam za klamke i przycisłam, ale nie mogłam otworzyć, coś tamorowało drzwi od środka. Chwyciłam ponownie za klamke i mocno odchyliłam. Nagle spojrzałam w dół na powód nie otwartych drzwi a tam widząc to zamurowało mnie. Zastałam Violette leżącą na ziemi z zamkniętymi powiekami. Serce staneło mi w gardle nie wiedziałam co się stało. Odrazu upadłam na kolana przy siostrzenicy. Nie potrafiłam oddychać. Nachalnie szturchałam Violette.
- Violetta! Violu! Violu! Violu, obudź się!!! - moje oczy gwałtownie się poruszały. Podbieglam do blatu po szklanke wody, lekko nachyliłam ją i mały strumyczek wody opadł na jej twarz, lecz to na nic! Violetta nie drgnęła. Nagle z moje oczy stały się czerwone a powoli spływały z niej łzy.
- POMOCY! OLGA! ... RAMALLO!... - pochwili przypomniało mnie się, ze tych dwoje mialo wybrać się do kina i nie było ich w domu. Nagle z moich ust wybrzmialo jedno imię... - GERMAN! - wykrzyknęłam. Nie potrafiłam pozostawić Violetty cały czas próbowałam ją oczucić, lecz to na nic. Podparłam jej głowe. Nagle usłyszałam gwałtowne kroki zbiegające ze schodów. W progu kuchni stał German.
- Angie?! - wypowiedział z troską German po czym podbiegł do mnie i Violetty. Odruchami rąk pokazywał, że mam odejść na moment. Tak postąpiłam i opadłam na krzesło chwycąc się za głowe. Ręcę dygotały mi i cała byłam w nerwach. - Violetta, kochanie obudź się! - próbował. Nie potrafiłam się opanować, myślałam, że jesze chwila i to ja znajdę się na ziemi. - Angie! Dzwoń po pogotowie! - usłyszałam rozkaz od Germana. Odrazu wykonałam to co rozkazał. Wyciągłam telefon który pod wpływem moich nerwów spadł na ziemie.
- Cholera! - wykrzyknęlam poczym podniosłam telefon i wykręciłam '999'. Po dwóch sygnałach usłyszałam w słuchawce damski głos. Opowiedziałam wszystko co się stało, podałam adres i nazwisko. Szybko podbiegłam do nich i uklękłam. German nie przestawał próbować obudzić córke.
- Angie... - odparł przerażony.
- Co się stało?! - spytałam zdenerwowana.
- Ja nie wyczuwam tętna!!! - oznajmił krzykiem poczym chwycił Violette za barki i zaczął trząś. - Violetta! Violetta! Violetta! - nie przestawał. Słysząc jego słowa i wezwania nie potrafiłam się opanować. Po kilkunastu minutach karetka i zabrała siostrzenice. Oboje z Germanem wpakowaliśmy się do karetki lecz zostaliśmy poinformowani, że w takim stanie nie możemy towarzyszyć. Byłam zdenerwowana jak nigdy dotąd nie potrafiłam opanować nerwów. German nie przestawał powtarzać moejgo imienia abym się uspokoiła. Plątałam się po kuchni nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca. Zaczęłam obwiniać się za to, choć sama nie wiem jak to się stało. German gwałtownie stanął naprzeciwko mnie i chwycił moje ramiona.
- Angie! - wykrzyknął. Chwilę stał przed mną i wpatrywał się we mnie. - Uspokój się! - mówiąc to opuścił uścisk moich ramion i chwycił mnie tym razem za dłonie. - Weź głęboki odech... - oznajmił. Robiłam wszystko wełdug jego rad. - Teraz zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym... - słysząc to zamknęłam powieki i pojawił się mały uśmiech na mej twarzy. German otarł łzy z mojego policzka. - Lepiej? - spytał. W odpowiedzi otworzyłam oczy i żuciłam się na jego szyje. On w odzajemnieniu objął mnie i ciepło przytulił. Jedynie co mógł usłyszeć to moje szlochanie za jego pleców. - Angie, nie martw się! Uspokój się a wsiądziemy w samochód jak tylko Ramallo wróci, bo wziął moje auto, ale już do niego dzwoniłem. -słyszałam jego prośby i przekonania, ale to nic nie dało. German zniżył objęcia wędrując do moich bioder. Gwałtownie ściągnełam dłonie z jego barków, ale on nadal trzymał mnie w objęciach.
- Dziękuje...- odparłam z troską w głosie. - Twoje ramiona mnie uspokajają. -oznajmiłam. Po czym zorientowałam się to co powiedziałam - German, ja, ja nie chciałam... przepraszam.
- Za co mnie przepraszasz? Za to co czujesz? - mówiąc to oatrł dłonią delikatnie po moim policzku.
- A ty...co czujesz? - spytałam spuszczając wzrok w dół z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Co ja czuję? - uniósł mój podbrudek do góry. - Czuję, że jestem szczęśliwy dzięki Tobie, że uszczęśliwiasz mnie a ja Ciebie, czuję że mógłbym okazać ci moją miłość lecz nie wiem czy jesteś gotowa... -odparł. Słysząc te słowa na moich policzkach pojawił się rumieniec.
- German, zraniłeś mnie i to tak jak nikt inny. Przez ciebie byłam w stanie przepłakać całe dnie i noce. We Francji byłam samotna ponieważ nikomu nie byłam w stanie zaufać a teraz? Teraz mówisz, że chciałbyś się do mnie zbliżyć? Powiedz mi jak ja mam się czuć? Najważniejsza osoba w moim życiu, przebywa teraz w szpitalu, nie wiem co się z nią dzieje i jeszcze teraz stoisz przed mną i wyznajesz mi miłość. -odparłam. Po chwili German zbliżył się do mnie przybliżył się twarzą. Nie drgnęłam, tylko spoglądałam prosto w jego oczy. On już nachylił usta i pocałował mnie... prosto w... główke. Spojrzałam w jego oczy i szepnęłam tylko jedno slowo "Dziękuję". Czuł, że cierpiałabym jeszcze bardziej gdyby moje usta spoczywały na jego gąrących wargach. Ponadto nagle w progu stanął Ramallo i Olga trzymająca kubeł popcornu.
- Co się dzieje z moją malutką! Mój aniołek biedny! - krzyczała Olga.
Cała sytuacja przypomniała mi o tym, że nie wiem co się teraz dzieję z Violettą.
Cudny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńBiedna Violka. Co jej jest?
Niedługo sie przekonamy.
Moze Angie zostanie babcią ? XD
Dziękuje serdecznie :)
UsuńTak, nie długo się przekonamy ;)
Mam prośbę? Jeżeli twoje przyjaciółki są również fankami Angie, zaprosisz je do czytania mojego opowiadania? byłabym wdzięczna :*
Pozdrawiam ^^.
Zaprosze ^^ haha :p narobie ci publicznosc xd
OdpowiedzUsuń