poniedziałek, 21 kwietnia 2014

5. Zmartwienia.

Często gdy budze się rankiem i zastaję moje życie na nowo mam małe wrażenie, że w marzeniach mogłobyć lepiej, że we śnie nic takiego by się nie zdarzyło, że nie miałabym jakich kolwiek zmartwień...
Po przybyciu Ramallo szybko wsiadłam do samochodu jako kierowca. Chwyciłam kluczyki które wypadły mi z dłoni. German otworzył drzwi od samochodu i złapał się za głowe.
- Angie, w takim stanie nie możesz kierować...- mówiąc to podał mi dłoń a ja ją chwyciłam poczym pomógł mi wysiąść z samochodu i przejść na miejsce pasażera. Normalnie zaczełabym się kłócić, ale chodziło o Violette. Mimo opanowania German również bardzo się denerwował. Jęgo ręka która spoczywała na biegach bardzo się trzęsła. Moja dłoń powolnym ruchem spoczęła na jego dłoni. Pod wpływem mojego ciepła jego ruchy były spokojniejsze a ja czułam się bezpieczniej. Nie minęło 10 minut a my już wchodziliśmy po schodach do szpitala do ktorego przywieźli Violette. Oboje oparliśmy się z nerwami na blat za którym stała pięlegniarka zdziwiona naszym widokiem.
- Emm, w czym mogę pomóc?- spytała. Spojrzałam na Germana i wiedziałam, że on nie będzie w stanie mówić, jedynie spoglądał w sale żeby jak najszybciej skontaktować się z córką.
- Przywięźli tutaj karetką, nastolatke! - z miny pięlegniarki było wiadome, że nie wie o czym mówie.- 17 lat, śliczne włosy, opalona skóra! Śliczna... -oznajmiłam. Kobieta podeszła do karty i przetrzepała karty zdrowotne poczym uniosła wzrok na mnie i ponownie do karty.
- Ahh tak Violetta Castilio... państwo są rodzicami? - słysząc pytanie oboje z Germanem odpowiedzieliśmy w tym samym czasie tylko, że on 'tak' a ja 'nie'. Kobieta spojrzała na nas pytającym wzrokiem. - Sala numer 34 drugie piętro. - odparła poczym wskazała nam ręką strone w którą mieliśmy się udać. Oboje byliśmy bardzo podenerwowani a German zdecydowanym krokiem szedł przed siebie spoglądając na numery sal. Nagle przed naszymi oczami znajdowały się drzwi z ramką na której widniała liczba "34". Widząc numer sali serce mi stanęło. German chwycił klamkę i otworzył drzwi. Przed naszymi oczami pojawił się stary pokój w łóżkiem na środku na którym spoczywała dziewczynka a przy niej lekarz regulujący kroplówke. Widząc Violette odrazu podbiegłam do łóżka i przysiadłam blisko niej. Po policzku spływała mi łza a moja dłoń głaskała włosy siostrzenicy. German podszedł do córki i ucałował ją w czółko następnie stanął koło lekarza a ten widząc mnie przy Violettcie zaproponował wyjście za drzwi. Nie wiedziałam dlaczego, ale nie myślałam wtedy o tym. Miałam przed oczami moją siostrzenice która śpi i nie może się obudzić.
- Violu jestem tu, jestem przy tobie, wszystko będzie dobrze. - odparłam szeptem po czym ucałowałam siostrzenice. Chwyciłam Violette za dłoń po czym spuściłam głowe w dół i oparłam lekko na jej klatce. Słyszałam jak jej serce wolno bije, jakby chciało a nie mogło. Nagle poczułam że czyjaś dłoń opiera się na moich plecach. Obróciłam się a za mną stał German. Wstałam a on przytulił mnie mocno. Nie przerywając uścisku przełknęłam głośno śline i spytałam co powiedział lekarz a on spojrzał na mnie.
- Jeżeli to jest prawda, nie wybaczę tego Violettcie do końca życia, nie wybaczę. - oznajmił po czym odszedł od mnie i kopnął mocno nogę od stolika poczym siadł ciężarem na krzesło. Spoglądałam na niego pytającym wzrokiem. German schował twarz w dłonie i miałam wrażenie, że płaczę. Podbiegłam do niego i przykucnęłam. Dłonie trzęsły mnie się jak nigdy dotąd.
- German, proszę cię... co powiedział lekarz?! - wykrzyknęłam. Nagle zza pleców usłyszałam odgłosy.
- Tato, ja.. ja..ja.. przepraszam... - odwróciłam wzrok i zauważyłam Violette która uniosła głowe za kordły. na jej twarzy były ślady po łzach, oczy były czerwone a na twarzy brakowało uśmiechu. German gwałtownie wstał z krzesła i chwycił się za głowe.
- Violetto, ty przepraszasz?! Jak mogłaś! Nie rozumiem cię! Masz wszystko czego ci potrzeba! Masz mnie, staram zastąpić ci mame i ojca takiego o jakim marzyłaś jak najbardziej! Olga martwi się o ciebie, Ramallo zawsze do usług a Angie? Angie szukała cię po całym świecie! Nie wybczę ci tego Violetto!!! - krzyczał German. Violetta nie przestawała płakać a ja nie rozumiałam tych nerwów.
- German! Uspokój się! Jak możesz tak mówić? - odparłam podchodząc to Germana chcąc go uspokoić. On spojrzał na Violette i na mnie po czym wyszedł z sali z trzaskiem drzwi. Obróciłam się w strone siostrzenicy a ona płakała. Podbiegłam do niej i przytuliłam z całych sił.
- Violetta, nie płacz skarbie, nie płacz! On tak naprawdę nie wie co mówi. -oznajmiłam głaskając Violette po głowie i mocno przytulając. Violetta odepchnęła mnie. Spojrzałam pytająco na Violette. Widząc jej minę zastanawiałam się o co chodziło. Przypomniałam sobie słowa Germana i nagle wszystko układało mnie się w głowie. Violetta zauważyła, że już wszystko zrozumiałam. - Violetta... dlaczego? - spytałam.
- Angie, ja tylko chciałam... -zaczęła.
- Violetta co ty chciałaś. Nie rozumiem tego, ty chciałaś żebym do końca nie mogła się pozbierać, ja i twój tata? Wiesz co ty chciałaś zrobić? - nie potrafiłam przestać się gwałtownie zachowywać.
- Tak Angie wiem, chciałam przestać żyć, chciałam znaleźć się tam gdzie moja mama... - słysząc słowa które wychodziły z ust Violetty z taką lekkością zamarłam. - Angie ty nigdy nie miałaś myśli, że na tym świecie byłoby lepiej bez ciebie, że chciałabyś zasnąć i się kiedyś nie obudzić. Nie miałaś myśli, że brakuje ci kogoś tak bardzo, że nie potrafisz bez niego żyć i że nie chcesz bez niego żyć... - każde słowo wypowiedziane przez moją siostrzenice było dopłenione smutkiem, żalem i łzami. - Nie? Jestem pewna, że tak. Widywałam cię zapłakaną, w stanie nie do życia. Czułam, że mogłabyś sobie coś zrobić, przez tate, przez problemy które cię natchnęły do takich myśli. Ja miałam takie myśli codziennie, nocą odkąd tata powiedział mi słowa 'Mama już nigdy nie wróci do nas, odeszła...'. Tego dnia byłam w domu sama, tata zasnął był zmęczony a Ramallo i Olga pojechali do kina a ty nie wróciłaś. Chwyciłam jakąś szklanką puszke w której były tabletki i otwarłam ją... wzięłam tyle ile zmieściło mnie się w ustach... czułam ból, ale też spełnienie, nawet przez chwile myślałam, że przed mną stoi mama, mówi, że jest ze mnie dumna... - słysząc te słowa które mówiła Violetta zapłakałam i chwyciłam ją za dłonie po czym przyciągnęłam do siebie bardzo mocno.
- Violetta, dlaczego mi nie mówiłaś o tym, dlaczego nigdy nie zwierzalaś się z takiego problemu... dlaczego... - mówiąc te słowa Violetta szepnęła tylko 'przepraszam',

5 komentarzy:

  1. Woooooow!
    To jest fantastyczne!
    Dopiero dzisiaj "odkryłam" ten blog i jestem pod wrażeniem twojego talentu i sposobu pisania. :)
    Genialnie opisujesz... no wszystko!! :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego! ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, dziękuje szalenie, cieszę się, że się podoba :D <3
      Bardzo miło czytać mi takie komentarze ;*
      Pozdrawiam ^^ <3

      Usuń
  2. Piękne <3
    Czekam na szybki next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Nominuję Cię do Liebster Blog Awards!
    Więcej szczegółów u mnie na blogu -
    prawdziwa-i-jedyna-milosc-angie.blogspot.com
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń