- Spokojnie, emm. Schowaj się! Schowaj się za komodą. - oznajmił bardzo cicho. Spojrzałam na niego pytająco. W końcu domyśliłam się dlaczego to powiedział, było by to dziwne, że siedzi zamknięty w gabinecie na klucz z swoją szwagierką, ehh biedna Violetta. Szybko schowałam się za szafką i przykucnęłam. Mimo tej nie komfortowej sytuacji miałam uśmiech na twarzy. Cała sytuacja przed pukaniem Violetty przypomniała mi się momentalnie. Z całego szczęścia lekko westchnęłam. - Nie martw się, kiedyś dokończymy. - szepnął w moją stronę German a ja jedynie się zaczerwieniłam. Inżynier poprawił koszule i otworzył nie pewnie drzwi. W progu stanęła jego córka.
- Tato, dlaczego nie otwierałeś?! W ogóle dlaczego drzwi były zamknięte? Gdzie jest Angie? Chcę z nią porozmawiać! - w ciągu minuty nastąpiła fala nie wygodnych pytań. Tak bardzo chciałam pomóc Germanowi i wytłumaczyć coś, skłamać aby wszystko było naprostowane.
- Ymm, chciałem posiedzieć sam... Żeby nikt nam, ee to znacz mi nie przerywał. I skąd podejrzenie, że może być tu twoja ciotka? - odparł nie pewnie. Byłam cichym świadkiem całej tej rozmowy.
- Przepraszam tato, nie chciałam ci przeszkadzać. Po prostu dziś pokłóciłam się z Angie. Zaczęła na mnie wrzeszczeć a ja jej tylko zwróciłam uwagę na to jak się zachowywała w stosunku do ciebie dziś przy śniadaniu. - oznajmiła Violetta. Coś we mnie się zagotowało. Chciałam wyjść tam i wszystko wytłumaczyć, ale nie mogłam.
- Zrozum ją córeczko, widzisz, że sama po powrocie musi wszystko sobie ułożyć. - odparł.
- Tak wiem...Tato? -
- Tak kochanie?
- Czy ciebie i Angie coś jeszcze łączy? - spytała. Z tym pytaniem coś we mnie pękło, ale nie spodziewałam się takiej odpowiedzi ze strony mojej siostrzenicy jaka później nastąpiła.
- Dlaczego pytasz?
- Bo ja nie chcę. Nie chcę aby was coś łączyło. Angie jest złą osobą. Może kiedyś była najwspanialszą osobą jaką znałam, ale dziś, teraz to nie jest ta sama Angie... Dziś mnie zraniła... - słowa mojej siostrzenicy bardzo mnie zabolały. Nie wiem jak mogłam jej coś takiego zrobić, czy to była moja wina? Nie wiem dlaczego dziś tak na nią naskoczyłam, nie wiem dlaczego dziś tak naskoczyłam na Germana, a przed chwilą oboje okazywaliśmy sobie namiętność.
- Nie wiem dlaczego się tak zachowała.
- Nie, nie chcę z nią rozmawiać... Przepraszam tato, że zajęłam ci twój cenny czas. - mówiąc to pożegnała ojca wzrokiem i zatrzasnęła drzwi. Momentalnie wyskoczyłam zza komody.
- Jestem zła na siebie! Jestem wściekła! - zaczęłam robić sobie wyrzuty i krążyć dookoła gabinetu szwagra.-Sama nie wiem jak mogłam jej coś takiego powiedzieć! - kontynuowałam aż w końcu German podszedł do mnie i chwycił mnie za ramiona.
- Przestań się obwiniać! - krzyknął. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Ale to moja wina, nie rozumiesz tego! Violetta ma mnie teraz za najgorszą osobę a ja... - nagle coś mnie uciszyło. Poczułam gorące usta Germana na moich zziębniętych wargach. Przypomniało mi się jak byłam z Pablo. On też często mnie tak uciszał. To było miłe wspomnienie. German odchylił usta od moich i objął mnie w tali.
- Idź do niej porozmawiaj z nią i uspokój się, dobrze? - słysząc to z ust ukochanego wtuliłam się w niego a on objął mnie jeszcze mocniej. - No idź, powodzenia.
Wychodząc z gabinetu pożegnałam ukochanego wzrokiem i ruszyłam w stronę pokoju Violetty. Każdy schodek był co raz trudniejszy do pokonania. Po długiej tułaczce stanęłam wreszcie przed drzwiami Violetty. Nie pewnie zapukałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Postanowiłam wejść. Violetta siedziała na łóżku z pamiętnikiem na kolanach i coś zapisywała. Od razu po przekroczeniu progu przykucnęłam na łóżku i wyrwałam z rąk siostrzenicy pamiętnik po czym wyrzuciłam go za siebie.
- Oszalałaś?! Pozwolił ci tu ktoś wejść?! - mówiąc to chciała pobiec na ratunek zeszytowi, ale jej na to nie pozwoliłam.
- Tak oszalałam i nie, nikt mi nie pozwolił, sama sobie pozwoliłam! - oznajmiłam z pełnym spokojem.
- Nienawidzę cię! Rozumiesz? N-I-E N-A-W-I-D-Z-Ę!! - mówiąc to Violetta odepchnęła mnie i skuliła nogi po czym schowała twarz. W oku zakręciła się łza. Przyczołgałam się do niej i objęłam po czym mocno przytuliłam do siebie.
- A ja cię kocham, kocham jak nikogo innego. Rozumiesz?! - krzyknęłam na tyle głośno, aż Violetta spojrzała się na mnie. Odchyliłam jej kosmyki włosów i ucałował czółko. - Przepraszam Vilu, przepraszam za wszystko. - oznajmiłam po czym siostrzenica w tuliła się we mnie mocniej.
- Nie rań mnie więcej... - szepnęła. Poklepałam ją lekko po pleckach.
- Już nigdy...
Powieki były ciężkie. Otworzyłam zaspane oczy i rozejrzałam się po pokoju w którym przebywałam. Było to różowo białe pomieszczenie, nie przypominające mojego szarego kanciapka którego nazywam sypialnią. Otworzyłam szerzej oczy i zorientowałam się, że na moim ramieniu znajduje się główka otoczona krótkimi blond loczkami z ciemną nasadą. Wygląda na to, że zasnęłam w pokoju Violetty a ona przy mnie. Probując wyczołgać się łóżka przykryłam siostrzenice kołderką i wstałam.Czułam lekki ból w szyi. Nie spało mi się wygodnie. Zeszłam ze schodów kierując się w stronę mojej sypialni. Tam zmieniłam swoje ubrania i zajęłam się poranną toaletą.Włosy spięłam niechlujnie w kitkę i udałam się w stronę kuchni.
- Witaj Oleńko. - mówiąc to podeszłam do gosposi i ucałowałam ją lekko w policzek.
- Dzień Dobry Angeles! Jak się spało? - spytała jak zwykle z wielkim entuziazmem plącząc się po kuchni. Wywróciłam oczami i siadłam na krzesełku przy blacie.
- Wolę nie komentować dzisiejszej nocy. - oznajmiłam masując sobie szyję. Olga spojrzała na mnie pytająco po czym lekko zachichotała.
- Aż tak źle, myślałam, że pan German to delikatny mężczyzna, no ale...
- OLGA!!! - wykrzyknęłam uspokajając gosposie. Jak mogła sobie pomyśleć, że ja i German, że my.. Co? Czy wszyscy w tym domu myślą tak samo! - Olga skąd przyszło ci coś takiego do głowy?!
- No bo byłam u Ciebie wieczorem bo twój telefon non stopem dzwonił! O mało co nie wyrzuciłam go przez okno! Nie potrafiłam odebrać kto robi takie ustrojstwa bez klawiszy...
- Do rzeczy...
- A więc nie było cię w łóżko a więc co miałam sobie pomyśleć! - odparła oburzona oskarżeniem z mojej strony. Ciężko westchnęłam!
- Olgo to, że wieczorem nie zastałaś mnie w łóżku nie znaczy, że spędziłam noc z moim szwagrem. - odparłam. Olga z przerażenia otworzyła usta. - Tak Olga, ze szwagrem! Nie zapominajmy kim tak naprawdę German dla mnie jest... - oznajmiłam po czym ujęłam w dłoń jabłko. - A teraz przepraszam. - po czym wyszłam z domu.
Jak dobrze, że dziś sobota i mam wolne! Pogoda jest cudowna tyle sposobów na spędzenie miło wolnego czasu, ah tak tylko, że samemu to już nie będzie tak miło. Ugryzłam ostatni kęs jabłka i wyrzuciłam do kosza. Ku moim oczom pojawił się szyld domu dziecka pani Konglis. Wpadłam na świetny pomysł, a gdybym tak odwiedziła tą dziewczynkę, może dowiedziałabym się trochę więcej o niej. Udałam się w kierunku znaków prowadzących do domu dziecka. Stanęłam przed drzwiami do ogromnego budynku. Zadzwoniłam dzwonkiem i w odpowiedzi usłyszałam stanowczy męski głos "Do kogo?". Lekko zaniemówiłam po czym odparłam.
- Chciałabym odwiedzić Lucie, tylko, że... - nie musiałam kończyć faktu, że nie znam jej nazwiska, drzwi od razu rozstąpiły się przed mną. Lekko zdziwiona weszłam zza próg. "Pokój numer 56" usłyszałam. Mhm interesujące, że nie sprawdzają odwiedzających. Podeszłam do windy i kilkłam numer 56. Winda zjechała a ja lekko wstąpiłam w jej progi. Była pusta. Szybko w mgnieniu oka znajdowałam się już na 4 piętrze. Wyszłam z windy i wzrokiem przeglądałam numerki pokoi. Ku moim oczom znajdowały się drzwi z numerkiem "56". Nie pewnie chwyciłam klamkę po czym lekko zapukałam. W odpowiedzi usłyszałam cichutkie oraz delikatne "Proszę". Pociągłam za klamkę i stanęłam w progu drzwi. Dojrzałam tam malutkie pomieszczenie z drewnianym łóżkiem i komodą w kolorze białym. Jakąś toaletkę i maluteńkę lustereczko. Na krzesełku przy toaletce siedziała dziewczynka, ta sama dziewczynka z tymi samymi długimi blond włosami i pięknymi blond oczami. Ponownie pletła warkoczyk.
- Cześć. - odparłam podchodząc do dziewczynki.
- Dzień dobry. - oznajmiła dziewczynka zaskoczona moim widokiem. Przysunęłam drugie krzesło i przysiadłam koło niej.
- Jak się masz? - spytałam przyglądając się Luci przez lusterko.
- Dobrze, dziękuje. A ty, Angie? - wydukała. Pamiętała moje imię, bardzo miło.
- Nie najgorzej. - moją uwagę przykuły kartki z jakimś tekstem i nutami. Ujęłam kilka w dłoń. - Komponujesz? - odparłam ze zdumieniem przyglądając się tekstom.
- Próbuje, ale nie można nazwać tym co robię komponowaniem. - oznajmiła wciąż nie opuszczając wzroku z warkocza. Spojrzałam na nią pytająco.
- Żartujesz sobie, to jest świetne! Jejku, nie sądziłam, ze w tak młodym wieku można tworzyć tak świetną muzykę! - wykrzyknęłam klepiąc lekko Lucie po ramieniu.
- Dziękuje, to miłe co mówisz. - odparła kończąc warkoczyk. - Podoba ci się?
- Tak, jest prześliczny. Kto cię nauczył tak pięknie pleść? - spytałam dotykając dzieło dziewczynki.
- Nie wiem, ale sądzę, że siostra. - oznajmiła.
- Masz siostrę? Jak się nazywa? - spytałam po czym odłożyłam długi warkocz na ramię Lucii.
- Mam i to dwie! Niestety nie znam ich, nie wiem jak mają na imię, kim są... - wydukała załamanym głosikiem. Lekko przechyliłam głowę i spojrzałam prosto w oczy dziewczynki.
- To skąd wiesz, że masz siostrzyczki? - spytałam odchylając kosmyki spadających włosów z niechlujnego kucyka. Dziewczynka lekko przetarła oczy.
- Bo wiem. - odparła po czym odłożyła szczotkę na miejsce. Czułam, że uraziłam Lucie a więc postanowiłam już nie drążyć dalej tematu.
- Wiesz czym się zajmuje? - spytałam tak od czapy.
- Nie, skąd mam wiedzieć. - odparła głaszcząc włosy.
- Uczę śpiewu w pewnej szkole niedaleko. - oznajmiłam. Dziewczynka lekko się uśmiechnęła.
- Naprawdę? - spytała widocznie zainteresowana.
- Tak, może przyjdę tu po Ciebie w poniedziałek i pójdziemy razem do Studio? - spytałam. Dziewczynka aż szerzej otworzyła oczy.
- Tak, bardzo bym chciała! - mówiąc to dziewczynka wskoczyła mi w ramiona a ja przytuliłam ją do siebie po czym spojrzałam na zegarek.
- To jesteśmy umówione, wpadnę tu omówić z twoją opiekunką szczegóły naszego wypadu a póki co to muszę już zmykać. - oznajmiła.
- Szkoda, dziękuje, że mnie odwiedziłaś. Do zobaczenia! - na pożegnanie pomachałam dziewczynce i wyszłam z budynku.
Ta Lucia jest naprawdę cudowna, tylko, że zamknięta w sobie to smutne. Szłam tą samą drogą do domu. Postanowiłam, że wejdę tylnymi drzwiami od strony kuchni bo nie mam siły na rozmowy. Na blacie zobaczyłam kawał ciasta czekoladowego. Nie odmówię sobie takiej przyjemności. Podeszłam do stolika i ujęłam w dłoń kawałek biszkoptu. Nagle usłyszałam trzask! Coś mnie mocno zabolało.
- Ulala, jaka czikita! - usłyszałam zza pleców. Poczułam czyjąś dłoń na moich pośladkach. Momentalnie obróciłam się i zamachłam się w stronę napastnika dając mu bolesny cios w policzek. - Cholera! - krzyknął nieznajomy mężczyzna który zgiął się do przodu trzymając dłoń na czerwonym policzku. Chwyciłam odruchowo za torebkę aby ponownie zadać cios. - Ej, ej spokojnie moja droga.
- Kim ty jesteś i co to miało w ogóle znaczyć?! - zaczęłam traktować tego mężczyznę jak na komisariacie.
- Myślałem, że German woli łagodne kobitki a nie jakieś morderczynie z piekła rodem, haha. - mówiąc to podźwignął się z ziemi po czym podał mi dłoń. - Witam, Rajmundo jestem, ale ty moja kochana możesz mówić mi Raj i chętnie poznam cię bliżej. - odparł po czym puścił mi oczko i ponownie złapał za pośladki. Gwałtownie go odepchnęłam po czym przycisnęłam do ściany.
- A ja jestem Angie, ale ty mój kochany możesz mówić mi panno Angie i jeżeli jeszcze raz to zrobisz to nie skończy się na spoliczkowaniu. - oznajmiłam również puszczając do niego oczko.
- Uuuu zadziorna, lubię to! - parsknął mężczyzna po czym wziął jabłko i podrzucił do góry i ponownie złapał uśmiechając się do mnie szarmancko. - Do zobaczenia czikita. - żegnając go wzrokiem założyłam ręce na recę i uśmiechnęłam się w niego stronę po czym chwyciłam się lekką za pośladek, to bolało.
Udałam się do mojego pokoju i ciężkim westchnięciem podsumowałam dzisiejszy dzień. Spojrzałam ukartkiem na telefon. Ah tak! Przecież Olga mówiła, że ktoś próbował się do mnie dodzwonić! Wstałam ciężko z łózka i chwyciłam komórke. 46 nieodebranych połączeń?
_________________________________________
Zakończenie takie nijakie bo dostałam #FAV na tłiterku od Clarity i tak się jaram jak nie wiem hahah <3
Haha teraz Clarita podziwia moje zdjęcie z kubkiem na którym widnieje jej twarzyczka! :D
Hahaha bardzo się cieszę, ale wracając do rozdziału ;)
Dedykuje go Pauli, która ostatnio tak miło skomentowała mój rozdział, że naprawdę zrobiło mi się słodko i gdyby nie tamten komentarz rodziału by do dziś nie było :D
Muahahah Rajmundo taki podrywacz XD Haha :D
Lucia, mhmm ;)
Next niebawem :D
Komentujcie kochani bo piszę dla was! <3
Pozdrawiam
Lika